Komentarze: 6
Mój świat. Taki piękny i niepowtarzalny. Jedyny i idealny. A dziś nadszedł jego kolejny etap. Niestety tak to jest. Skończyłam 16 lat i zaraz po tym jak otrzymam dyplom dostanę swojego pierwszego podopiecznego. W moim sercu jest tak wiele uczuć. Tak wiele emocji. Radość, szczęście, ale i lęk. Boję się tego co mnie czeka. Jaką mam pewność, że dana mi osoba nie jest mordercą?? A i tak będę musiała się nią opiekować bo u Boga każdy ma równe szanse. Nawet seryjny morderca kiedy się skruszy zostanie przyjęty do Królestwa Bożego ... Do mojego domu. Popatrzyłam raz jeszcze na mój Dom i udałam się po mój dyplom ukończenia "Szkoły Aniołów".
-Witaj Angel - usłyszałam uchylając złote drzwi za którymi siedział Archanioł Gabriel - oczekiwaliśmy ciebie.
-Przepraszam za spóźnienie. To się więcej nie powtórzy.
-Owszem, ponieważ dzisiaj udasz się na Ziemię.
-Na Ziemię? Ale dlaczego akurat tam?
-Angel! Nie dyskutuj ze mną.
-Przepraszam Gabrielu.
-Dobrze wiesz, że z tobą były największe problemy. Jeszcze nigdy nie przydarzył nam się Anioł tak niesforny i pełny życia jak ty. Ale równocześnie nie mieliśmy nigdy tak pięknej i bystrej Anielicy. A na Ziemi jest osoba która właśnie kogoś takiego potrzebuje - Gabriel uśmiechnął się do mnie (ten widok jest bardzo rzadki), jego niebieskie oczy napełniły się jakby blaskiem, po czym ponownie zwrócił się do mnie - Podejdź proszę! Oto twój dyplom. Co prawda mam pewne wątpliwości co do twojej gotowości, ale mam do ciebie zaufanie. Po za tym Jahwe nalegał.
-Pan napomniał o mnie?
-Tak. I przyznam, że sam się zdziwiłem. Jednak Twierdzi, że twoje przeznaczenie musi się zacząć wypełniać. Jednak uważaj! Czeka cię trudna droga. A teraz przejdźmy do formalności. Twoim podopiecznym będzie młody Niemiec. Uwierz on bardzo cię potrzebuje. Ma na imię Bill. Tu masz jego zdjęcie. Uprzedzając twoje pytanie. Jego wcześniejszy Anioł, został pokonany przez wysłannika piekieł. O jego duszę zabiega sam Belzebub. Musisz go strzec. I ponownie uprzedzając twoje pytanie. Poradzisz sobie.
W tej samej chwili ogarnęło mnie ciepłe światło. Gdy ponownie otworzyłam oczy nie byłam już w Niebie, a moje skrzydła zamieniły się w nagie plecy. Czułam sie bardzo dziwnie. Nie wiedziałam skąd, ale wiedziałam co robię w tym jakże dziwnym miejscu, kim jestem i co mam dalej czynić. Tak jakby Ojciec zapisał w moim sercu wszystkie potrzebne informacje. Byłam w jednym z berlińskich hoteli, byłam tu ponieważ miałam zostać nową makijażystką zespołu w którym grał Bill. Wiedziałam, że walizka która znajduje sie na łóżkiem należy do mnie, a czarna torba to moja torba z kosmetykami. Pooglądałam dookoła moje nowe miejsce bytowania. Było tu inaczej niż tam, na górze. Wszystko wydawało mi się jednocześnie obce i znajome. Spojrzałam w lustro wiszące na ścianie bo jakimś dziwnym trafem nie wiedziałam jak wyglądam. A więc Gabriel miał racje. Jestem piękna. Ale czy mi wypada tak o sobie myśleć? Blond włosy, lekko falowane opadające na ramiona i te błękitne oczy spodobały mi sie najbardziej. Ale reszta? Właściwie to co ja mam na sobie? Byłam taka ciekawa tego świata. Taka ciekawa siebie. Podniosłam do góry białą, luźną bluzkę i obejrzałam mój brzuch i moje plecy. Wszystko takie inne niż w Niebie. Takie ... Ziemskie. Takie delikatne i kruche. Otworzyłam moją walizkę aby obejrzeć jakie sprawunki przygotował dla mnie Gabriel. Oh jakie to nieniebiańskie. Spodnie, spodenki, bluzki, suknie ... I prawie wszystko w bieli i błękicie. Czyżby celem Gabriela było to, abym nawet na Ziemi przypominała Anioła? Być może. W chwili gdy zapinałam suwak walizki ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. W popłochu nie myśląc co robie zerwałam się z podłogi. Uderzyłam nogą w kant łóżka i doznałam uczucia takiego, jakiego jeszcze nigdy nie czułam. To pewnie był ból ... Wiele o nim słyszałam, ale nie byłam sobie w stanie wyobrazić tego uczucia. Prawie zapomniałam o tym, że ktoś oczekuje tego, że mu otworze drzwi. Do porządku doprowadził mnie cichy głos Gabriela w mojej głowie "Angel, otwórz drzwi". A więc otworzyłam.
-No nareszcie. To ty jesteś ta nowa?
W drzwiach stał mężczyzna który przeglądał jakieś kartki, mówił niby do mnie, ale nie patrzył sie na mnie, czy to taki zwyczaj?
-Tak!
-No to chodź już. Chłopcy na ciebie czekają - Złapał mnie za nadgarstek i dopiero wtedy spojrzał na mnie - O cholera!!
-Czy coś się stało?
Mężczyzna otworzył lekko usta i patrzył na mnie jakbym nie była z tego świata (w sumie to nie byłam, ale on przecież o tym nie wiedział).
-Jesteś, jesteś ...
-Angel.
-O tak ... Przepraszam, ale jesteś taka ... Oh nic chodź już.
"Angel, weź torbę z kosmetykami. I wyprzedzając twoje pytanie. Poradzisz sobie. Zaufaj mi" Ufam, ufam tylko denerwuje mnie to wyprzedzanie moich pytań. Czy on zawsze musi czytać w moich myślach? "Muszę"
-Gabrielu!
-Mówiłaś coś - zapytał mężczyzna.
-Oh to nie do pana. Przepraszam, już biorę torbę i możemy iść.
-Nie jestem "panem", mów mi Jo. Ależ ci chłopcy mają cholerne szczęście. Taka laska ...
Eh ... Nie do końca wiedziałam o czym Jo mówi, ale wzięłam to co wziąć miałam i poszłam na nim. Prowadził mnie przez długi korytarz, a potem schodami w dół. Czułam się dość dziwnie, ponieważ nie byłam przyzwyczajona do chodzenia i jeszcze te buty. Szkoda, że nie mam już skrzydeł.
-To tu. No mała pokaż co potrafisz.
Powiedział to dość dziwnym tonem i odszedł. Zostawił mnie samą pod drzwiami garderoby. Delikatnie dotknęłam klamki, był zimna. Drzwi otworzyły się powoli. W środku było jasno i ciepło. W pomieszczeniu rozchodził się przyjemny zapach, a na stole zobaczyłam coś okrągłego. Hmm ciekawe co to? Jednak Pan nie dał mi wszystkich informacji. "Angel nie ubliżaj" I już wiedziałam co to. Pizza.
-No jest już nowa.
Popatrzyłam na czerwoną kanapę na której siedzieli trzej chłopcy. Ale żaden z nich nie był mim podopiecznym. Oni również patrzyli na mnie dość dziwnie, następnie wymienili spojrzenia między sobą. Chyba nigdy nie zrozumiem ludzi.
-Co się tak gapicie??
Usłyszałam męski głos. Ale to nie był głos żadnego z trzech. Nagle wyrósł przede mną Bill. Poznałam go bez trudu, a moje serce zabiło mocniej.Wydawało mi się, że w jego duszy jest coś dziwnego. Smutek? Być może.
-Ah - wydobyło się z jego ust - już wiem.
-No właśnie - powiedział chłopak, który według tego co wiedziałam, nie wiem skąd był jego bratem. "Przedstaw się w końcu i bierz sie do pracy, ponieważ jeśli cię wyrzucą nie będzie łatwo się nim opiekować"
-Miło mi was poznać. Mam na imię Angel.
-Aha ... Bill.
-Tom.
-Gustav.
-Georg.
-No to który pierwszy??